Na zdjęciu kopalnia odkrywkowa i maszyny jeżdżące po niej i wygrzebujące węgiel z ziemi.

Węgiel dzieli świat na dwa bloki. Zachód gasi światło, Wschód dokłada do pieca

Światowa solidarność klimatyczna to mit. Najnowsze dane Międzynarodowej Agencji Energetycznej (IEA) nie pozostawiają złudzeń: globalny rynek węgla pękł na dwa obozy. Podczas gdy Europa i USA przyspieszają dekarbonizację pod presją kosztów, Azja utrwala rolę „czarnego złota” jako fundamentu bezpieczeństwa. Poniżej prezentujemy analizę strategii kluczowych graczy, która dowodzi, że priorytety ekologiczne przegrywają dziś z twardą grą o suwerenność gospodarczą.

  • Teza. Rynek węgla uległ strukturalnemu podziałowi – gospodarki atlantyckie zwijają aktywa węglowe, podczas gdy azjatyckie potęgi traktują je jako gwarant stabilnego wzrostu PKB.
  • Dowód. Unia Europejska redukuje udział węgla do poziomu 4 proc. w 2030 r., tymczasem Indie planują stały wzrost popytu o 3 proc. rocznie, niezbędny do zasilenia rozwijającego się przemysłu ciężkiego.
  • Efekt. Globalna walka ze zmianami klimatu traci na efektywności, ponieważ redukcje emisji w Europie są niemal w całości niwelowane przez rosnący popyt w Delhi i stabilizację zużycia w Chinach

Liczby są jednoznaczne. Chiny zużywają o 30 proc. więcej węgla niż reszta planety razem wzięta. Potwierdza to najnowszy raport IEA Coal 2025. Pekin prowadzi jednak złożoną grę. Jest niekwestionowanym liderem w budowie wiatraków i paneli słonecznych, planując, że do 2030 r. zielona energia pokryje połowę zapotrzebowania kraju. Dlaczego więc węgiel wciąż pozostaje w grze?

OZE, mimo swojej skali, pozostają źródłami niestabilnymi. Gdy warunki pogodowe są niesprzyjające, system energetyczny potrzebuje pewnego oparcia. Właśnie tę rolę pełnią elektrownie węglowe – działają jako „bezpiecznik” systemu. Dlatego Chiny, mimo spadku dynamiki zużycia, wciąż rozbudowują moce wytwórcze, celując w poziom 1400 GW. To pragmatyczna polisa ubezpieczeniowa.

Raport IEA zwraca uwagę na jeszcze jeden istotny trend: coal-to-chemicals. Chiński przemysł na masową skalę przetwarza węgiel na produkty chemiczne. Aż 85 proc. krajowej produkcji metanolu opiera się na tym surowcu. Dzięki temu Pekin skutecznie ogranicza konieczność importu droższych surowców, takich jak ropa czy gaz, realizując strategię suwerenności gospodarczej.

Indie: popyt rośnie najszybciej na świecie

Gdy Chiny powoli stabilizują zużycie, Delhi stawia na twardy realizm. To tutaj, według IEA, popyt na węgiel będzie rosnąć najszybciej na świecie. Powód wykracza poza zwykłą chęć posiadania prądu: indyjska gospodarka rozwija się w takim tempie, że zielona energia – mimo rekordowych inwestycji – nie jest w stanie pokryć bieżącego przyrostu zapotrzebowania.

Indie stoją przed wyzwaniem gigantycznej urbanizacji. Priorytetem rządu jest budowa infrastruktury: autostrad, mostów i nowych miast dla milionów ludzi przenoszących się ze wsi. To wymaga ogromnych ilości stali i cementu. Produkcja tych materiałów to procesy energochłonne, w których węgiel jest często niezastąpiony technologicznie i na ten moment bezkonkurencyjny cenowo.

Rząd maksymalizuje więc wydobycie krajowe, traktując własne złoża jako gwarant suwerenności. Choć w 2030 r, zdaniem analityków IEA, procentowy udział węgla w krajowym miksie spadnie dzięki ekspansji OZE, to w liczbach bezwzględnych Indie spalą go znacznie więcej niż dziś. W rachunku zysków i strat liczy się tu rozwój PKB i tania energia dla przemysłu, a nie troska o klimat i ideały.

USA: „drill, baby drill”?

Sytuacja za oceanem jest najbardziej złożona. Powrót Donalda Trumpa do Białego Domu zmienił klimat polityczny. Nowa administracja obiecuje „koniec wojny z węglem”, znosi bariery środowiskowe i zachęca do wydobycia. Jednak raport IEA wskazuje na rozdźwięk między polityką a realiami rynkowymi.

Węgiel w USA przegrywa z ekonomią. Jest po prostu za drogi w starciu z tanim gazem łupkowym. Koncerny energetyczne planują inwestycje na dekady i nie chcą budować przestarzałych bloków tylko dlatego, że wiatr polityczny chwilowo zmienił kierunek.

Pojawił się jednak niespodziewany sojusznik węgla: sztuczna inteligencja. Gigantyczne centra danych potrzebują stabilnego zasilania 24 godziny na dobę. OZE tego nie zapewnią. Firmy technologiczne boją się cyfrowego blackoutu, dlatego operatorzy opóźniają wyłączanie starych elektrowni węglowych. Węgiel w USA nie przeżywa więc renesansu, ale zyskał „kroplówkę”, która spowolnia jego wycofanie.

Europa: ceny emisji zabijają węgiel

Strategia Unii Europejskiej jest na tle innych analizowanych graczy jest wyjątkowo radykalna. Od czasu podpisania Porozumienia Paryskiego w 2015 r. sześć krajów UE już całkowicie zrezygnowało z węgla w energetyce, a osiem kolejnych planuje to zrobić do 2030 r. Kluczowym motywującym narzędziem jest system EU ETS, który zmusza biznes do płacenia za każdą tonę wypuszczonego zanieczyszczenia. Zasada jest prosta: pozwoleń na emisję jest na rynku coraz mniej, więc stają się one coraz droższe. To sprawia, że produkcja prądu z węgla przestaje się opłacać.

Węgiel, obłożony tym gigantycznym „podatkiem klimatycznym”, przegrywa dziś konkurencję nie tylko z gazem (LNG), ale także z taniejącym OZE i stabilnym atomem. Bruksela zakłada, że pod presją kosztów udział węgla w unijnym miksie stopnieje do zaledwie 4 proc. w 2030 r.

Polska zostaje na tym polu osamotniona. Choć oficjalna „Umowa Społeczna” chroni wydobycie do 2049 r., eksperci ostrzegają, że jest to data polityczna, a nie ekonomiczna. Rosnące koszty emisji mogą pozbawić polskie elektrownie rentowności znacznie szybciej, niż przewidują rządowe harmonogramy.

Scenariusz przyszłości pozostaje jednak otwarty – w obliczu zagrożeń dla bezpieczeństwa energetycznego nie można wykluczyć, że pragmatyzm wygra z klimatem i Zachód ostatecznie zweryfikuje swoje tempo odchodzenia od węgla.

Ignacy Zieliński, dziennikarz Biznes Enter

Źródło: IEA. Zdjęcie otwierające: Dominik Vanyi / Unsplash.com

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw