
Wydawało się, że Europa odrobiła lekcję i odcięliśmy się od rosyjskich surowców. To jednak tylko część prawdy. Raport Forum Energii i CREA nie pozostawia złudzeń. W 2024 r. unijne firmy przelały do Rosji 22 mld euro. To więcej niż wartość pomocy finansowej, jaką UE przekazała walczącej Ukrainie. Eksperci stawiają sprawę jasno: pełna niezależność do 2027 r. jest możliwa. Wymaga jednak załatania dziur, które sami stworzyliśmy.
- Teza. Mimo redukcji importu o 80 proc., energetyczny rozwód Europy z Rosją pozostaje niepełny. W 2024 r. unijne firmy przelały do Moskwy 22 mld euro. Jest to kwota wyższa niż pomoc finansowa dla Ukrainy.
- Dowód. Lukę w systemie stanowią wciąż legalne dostawy LNG (15 mld euro zysku dla Rosji) oraz „pranie ropy” przez państwa trzecie, a kres zarabianiu na rurociągu „Przyjaźń” położyły dopiero bezkompromisowe decyzje Ukrainy z 2025 r.
- Efekt. Do pełnej niezależności w 2027 r. potrzebna jest zmiana taktyki. Zamiast liczyć na jednomyślność, UE musi postawić na mechanizmy fiskalne. To oznacza dyskusję o wprowadzeniu ceł zaporowych na rosyjskie surowce, które uczynią import ze Wschodu nieopłacalnym.
Sankcje są dziurawe, a miliardy wciąż płyną do Rosji. Spis treści
Unia Europejska wykonała tytaniczną pracę. Zredukowała import z Rosji o 80 proc. względem 2021 r. Jednak brakująca jedna piąta to wciąż potężny zastrzyk gotówki dla rosyjskiej armii.
Flota cieni manewruje przez sankcje
Wspomniany raport wskazuje, że całkowite odcięcie się od Rosji jest bezpieczne technicznie. Można to zrobić w stosunkowo krótkim czasie. Główną przeszkodą nie jest brak rur czy terminali. Problemem są interesy polityczne niektórych państw i sprytne omijanie prawa przez Kreml.
Tam, gdzie prawo zabrania handlu, wchodzą kombinacje. Rosja stworzyła „flotę cieni”, by ominąć limity cenowe. To armada ponad 500 starych tankowców. Statki te są w fatalnym stanie i nie mają zachodniego ubezpieczenia. Tymczasem obsługują już 80 proc. morskiego eksportu z Rosji.
Jeszcze bardziej wyrafinowany jest mechanizm „prania ropy”. Rosyjski surowiec płynie do rafinerii w Indiach i Turcji, gdzie przerabia się go na paliwo, np. olej napędowy. Taki produkt trafia potem legalnie na europejskie stacje, bo jest formalnie „czysty”. Wartość tego procederu szacuje się na 3,5 mld euro rocznie.
Koniec „Przyjaźni”?
Kolejną palącą kwestią jest to, czego Unia nie zakazała. Gaz ziemny (LNG) płynie do Europy szerokim strumieniem, gdyż nie został objęty pełnymi sankcjami. W efekcie Rosja zarobiła na nim w 2024 r. aż 15 mld euro. Kto kupuje najwięcej? Francja, Hiszpania i Belgia, sprowadzając surowiec w formie skroplonej.
Druga luka to ropa z rurociągu „Przyjaźń”. Węgry, Słowacja i Czechy wywalczyły sobie prawo do dalszego korzystania z tego źródła, co kosztuje Unię 6,5 mld euro rocznie. Postawa Budapesztu i Bratysławy niepokoi najbardziej. Kraje te, zamiast dywersyfikować dostawy surowców, postanowiły zacieśnić relacje z Moskwą. Tym samym zwiększyły swoją zależność od rosyjskiego gazu z 57 proc. do aż 70 proc.
Ta ryzykowna strategia zderzyła się jednak ze ścianą w 2025 r. Ukraina, nie przedłużając umowy tranzytowej i zaostrzając sankcje na rosyjskie koncerny (m.in. na Łukoil), faktycznie przykręciła kurek na południowej nitce rurociągu. Sytuację przypieczętowały działania zbrojne, które fizycznie naruszyły infrastrukturę przesyłową w strefie przyfrontowej.
To brutalny sygnał z Kijowa: czas „świętego spokoju” i zarabiania na tranzycie rosyjskiej ropy definitywnie się skończył, niezależnie od protestów państw Europy Środkowej.
Sankcje na Rosję mogą być zacieśnione bez jednomyślności
Jak zatem zakręcić kurek bez zgody Węgier? Eksperci Forum Energii mają konkretne rozwiązania. Są one zbieżne z nową mapą drogową Komisji Europejskiej. Kluczem jest ominięcie politycznego weta. Najskuteczniejszym środkiem byłyby wysokie cła na rosyjskie gaz i ropę. Taki ruch sprawiłby, że import ze Wschodu stałby się nieopłacalny. Co ważne, cła można wprowadzić większością głosów. Węgry nie mogłyby tego zablokować.
Równolegle trzeba uszczelnić granice. Autorzy raportu postulują zakaz wjazdu dla „floty cieni”. Do tego embargo na paliwa z rafinerii, którym udowodniono, że przerabiają rosyjską ropę. Unia powinna też zakazać nowych kontraktów na gaz po 2026 r.
Gra toczy się o stawkę wyższą niż tylko energia. Dopóki system jest nieszczelny, jedną ręką wspieramy Ukrainę, a drugą finansujemy inwazję.
Ignacy Zieliński, dziennikarz Biznes Enter
Źródło: Forum Energii. Zdjęcie otwierające: Wolfgang Weiser, Mackenzie Marco / Unsplash.com, montaż własny
Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.