
Grudzień przyniósł dane, które dla wielu analityków mogą być szokiem. W świecie targanym niepokojami geopolitycznymi i atakami dronów na infrastrukturę, rynkowa logika podpowiadałaby wzrosty cen. Tymczasem najnowszy raport U.S. Energy Information Administration (EIA) kreśli scenariusz odwrotny: czeka nas gwałtowny spadek cen surowców. Światowa gospodarka stoi u progu energetycznej odwilży, napędzanej przez rekordową produkcję spoza kartelu OPEC+. Wzrośnie również zużycie prądu – wszystko przez AI.
- Teza. Globalne rynki energii wchodzą w fazę głębokiej, strukturalnej nadpodaży, która w 2026 r. trwale zepchnie ceny ropy naftowej do poziomów zagrażających budżetom państw petrochemicznych, uniezależniając ceny surowca od bieżącej premii za ryzyko geopolityczne.
- Dowód. EIA prognozuje, że mimo trwających konfliktów, cena ropy Brent spadnie do średnio 55 dolarów za baryłkę w pierwszym kwartale 2026 r. To właśnie wysoka produkcja, przewyższająca globalną konsumpcję, ma doprowadzić do wzrostu zapasów i spadku cen.
- Efekt. Gwałtowny spadek kosztów energii zadziała jak potężny stymulant dezinflacyjny dla gospodarek importujących surowce (USA, UE, Chiny), jednocześnie zmuszając kraje OPEC+ do drastycznej weryfikacji polityki fiskalnej i ograniczenia wydatków publicznych.
Ropa będzie tanieć w 2026 r. Oto co z tego wynika
Najważniejszym wnioskiem płynącym z grudniowego raportu EIA jest rewizja prognoz dotyczących ropy naftowej.
Ropa naftowa będzie tanieć
Mimo że w listopadzie cena spotowa ropy Brent wynosiła średnio 64 dolarów za baryłkę, trend spadkowy jest nieubłagany. Analitycy EIA przewidują, że w pierwszym kwartale 2026 r. cena ta tąpnie do poziomu 55 dolarów za baryłkę i utrzyma się w tych okolicach przez resztę roku.
Skąd tak gwałtowna przecena? Odpowiedź leży w podaży. Światowa produkcja paliw płynnych ma wzrosnąć o 3 miliony baryłek dziennie w 2025 r. i o kolejne 1,2 miliona w 2026 r. Co kluczowe, za ponad 50 proc. tego wzrostu w bieżącym roku i 60 proc. w roku przyszłym odpowiadają zaledwie cztery państwa spoza kartelu OPEC+:
- Stany Zjednoczone,
- Brazylia,
- Gujana,
- Kanada.
Mamy mieć więc do czynienia z klasycznym zalaniem rynku „czarnym złotem”. EIA szacuje, że globalne zapasy ropy będą rosły w tempie przekraczającym 2 miliony baryłek dziennie w 2026 r. Taka dynamika może doprowadzić do wyczerpania komercyjnych zdolności magazynowych na lądzie, zmuszając traderów do korzystania z droższych magazynów pływających (tankowców), co dodatkowo obniży ceny surowca. Jedynym czynnikiem hamującym jeszcze głębsze spadki jest polityka produkcyjna OPEC+ oraz strategiczne gromadzenie zapasów przez Chiny – wskazują autorzy raportu.
Boom na prąd. Centra danych zmieniają mapę energetyczną
Raport rzuca również światło na fundamentalną zmianę w amerykańskim sektorze elektroenergetycznym. Po dekadzie relatywnej stagnacji (lata 2010-2020), popyt na energię elektryczną zaczął dynamicznie rosnąć. Prognozuje się wzrost produkcji prądu o 2,4 proc. w całym 2025 r. i 1,7 proc. w 2026 r.
Motorem napędowym nie jest jednak przemysł ciężki w tradycyjnym rozumieniu, lecz cyfrowa rewolucja. Wzrost zapotrzebowania generują przede wszystkim wielcy odbiorcy, tacy jak centra danych (napędzane rozwojem sztucznej inteligencji) oraz kopalnie kryptowalut. W samym Teksasie popyt na prąd ma w przyszłym roku wzrosnąć aż o 9,6 proc.
Wnioski dla biznesu
Dla europejskich i światowych decydentów raport EIA jest sygnałem ostrzegawczym i szansą jednocześnie. Nadchodzący rok zapowiada się jako okres tańszych surowców. Cena ropy na poziomie 55 dol. oznacza niższe koszty logistyki i produkcji, co może stać się kołem zamachowym dla wychodzących z inflacyjnego spowolnienia gospodarek Zachodu.
Jednocześnie, firmy muszą przygotować się na zmienność cen gazu w krótkim terminie oraz rosnące koszty energii elektrycznej w długim terminie, napędzane przez cyfryzację gospodarki.
Damian Szymański, redaktor naczelny Biznes Enter
Źródło: EIA. Zdjęcie główne: PxHere / CC0 Domena publiczna