Główny inspektor pracy ma dla polskich pracodawców jedno przesłanie. „To prawdziwa rewolucja”

To jest prawdziwa rewolucja – tak o wdrożeniu nowego prawa o luce płacowej w polskich firmach mówi w rozmowie z Biznes Enter Marcin Stanecki, szef Państwowej Inspekcji Pracy. Według niego prawo przekształcania umów cywilnoprawnych, o którym wszyscy rozmawiają, nie będzie aż takim przełomem. Dlaczego? I co z tego wynika dla biznesu nad Wisłą?

  • Teza. Rok 2026 przyniesie fundamentalną zmianę w relacjach na linii pracodawca-pracownik. Powodem są zmiany wynikające z kumulacji nowych uprawnień kontrolnych PIP oraz wdrożenia unijnych dyrektyw.
  • Dowód. Szef PIP zapowiada, że dotychczasowe „miękkie” prośby o zmianę umowy zastąpią twarde decyzje administracyjne (nakazy), których niewykonanie grozi natychmiastowym postępowaniem wykroczeniowym.
  • Efekt. Skuteczność tych ambitnych reform stoi jednak pod znakiem zapytania, gdyż szef PIP wprost ostrzega przed ryzykiem paraliżu urzędu, który bez dodatkowych etatów i pieniędzy może fizycznie nie udźwignąć lawiny nowych zadań.

Planowane reformy i kluczowe priorytety PIP

Ignacy Zieliński, dziennikarz Biznes Enter: Czy rzeczywiście czeka nas armagedon?

Marcin Stanecki, Główny Inspektor Państwowej Inspekcji Pracy: Nie będzie żadnego armagedonu, końca świata, czy końca polskiej przedsiębiorczości. Państwowa Inspekcja Pracy nie jest „żądna krwi” działających w Polsce przedsiębiorców. Chcemy tylko móc efektywnie robić to, do czego zostaliśmy powołani. Nie bez powodu jesteśmy w literaturze prawa nazywani „strażnikiem ładu społecznego”. Słowa o armagedonie są daleko idącą przesadą

Opór pracodawców w aspekcie przekształcania umów cywilnoprawnych jest niczym nieuzasadniony. Mamy bardzo profesjonalną kadrę i będziemy wydawać decyzje z rozwagą. Staramy się pomóc pracodawcom i wszystkim osobom zatrudnionym poprzez kampanię prewencyjną „Bezpieczni na etacie”, którą planujemy na przyszły rok.

Jakie są priorytety Inspekcji na nadchodzący rok?

Zadań będzie bardzo wiele. Na pewno czekamy na reformę Państwowej Inspekcji Pracy. Wyzwaniem będzie prawo wydawania środków o charakterze władczym w sytuacjach, kiedy dochodzi do obchodzenia przepisów o stosunku pracy.
Jednak najważniejszym zadaniem w przyszłym roku będzie wdrożenie dyrektywy o luce płacowej. Oznacza to obowiązek szkoleń, współdziałania z pracodawcami i konieczność nauczenia się przez nas procesu wartościowania stanowisk.

Trzecią reformą jest implementacja dyrektywy platformowej. Tutaj też najprawdopodobniej pojawi się prawo do wydawania decyzji administracyjnych przekształcających umowy cywilnoprawne zawierane z platformami cyfrowymi. Do tego dochodzi nowa definicja mobbingu, nad którą trwają prace oraz wdrożenie przepisów o wliczaniu okresów zatrudnienia na umowach cywilnoprawnych do
stażu pracy. Spodziewamy się przy tym fali zapytań i skarg.

Cały przyszły rok rysuje się jako wyzwanie także przez wejście w życie ustawy o układach zbiorowych, która nakłada na nas obowiązki prokuratorskie. A przecież Państwowa Inspekcja Pracy zajmuje się też dotychczasowymi zadaniami: pilnowaniem terminowej i pełnej wypłaty wynagrodzeń, dbaniem o bezpieczeństwo pracy czy badaniem okoliczności wypadków.

Interweniujemy też w przypadkach gdy pojawiają się zarzuty dotyczące mobbingu – w zeszłym roku wpłynęło do Inspekcji około 2 tys. skarg w tym zakresie w wyniku których prowadziliśmy kontrole w zakładach pracy, które należą do jednych z najtrudniejszych. Zapotrzebowanie na działania Państwowej Inspekcji Pracy jest ogromne.

Wdrożenie dyrektywy o luce płacowej i nowe obowiązki pracodawców

Z szerokiego pakietu zmian – od przekształceń umów po wliczanie ich do stażu – co będzie dla rynku prawdziwym wstrząsem?

Najważniejszą zmianą będzie wdrożenie dyrektywy o luce płacowej. To jest prawdziwa rewolucja. To, że jako urząd, będziemy mieli prawo przekształcania umów cywilnoprawnych w drodze decyzji, a nie środków miękkich, nie będzie aż takie rewolucyjne. Natomiast konieczność wartościowania stanowisk przez wszystkich pracodawców w naszym kraju będzie olbrzymim wyzwaniem. Oznacza to dla nich
nowe obowiązki, aby wykazać, że w ich firmach nie dochodzi do dyskryminacji. A Państwowa Inspekcja Pracy ma im w tym pomagać. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej pokazało już publicznie narzędzie do przeprowadzenia takiego wartościowania. Do 9 stycznia można zgłaszać do niego uwagi, do czego bardzo zachęcam.

Weryfikacja wartości stanowisk to zadanie dla ekspertów HR. Czy inspektorzy mają kompetencje, by oceniać siatki płac w firmach?

To nieprawdopodobne wyzwanie, ale będziemy się do niego przygotowywać. Z projektu ustawy o wzmocnieniu stosowania prawa do jednakowego wynagrodzenia mężczyzn i kobiet za jednakową pracę lub za pracę o jednakowej wartości, który w ostatnich dniach został opublikowany na stronach Rządowego Centrum Legislacji, wynika obowiązek zapewnienia przez Inspekcję szkoleń dla pracodawców zatrudniających do 250 pracowników. To jest ponad milion podmiotów!

Niezależnie od szkoleń i wspólnej oceny wynagrodzeń, będziemy mieli też obowiązek kontrolowania, czy nowe przepisy są właściwie przestrzegane. Liczba potencjalnych wykroczeń po zmianach może być kolosalna, bo praktycznie każde naruszenie ustawy nim będzie. Będziemy więc szkolić, uczyć, współpracować, ale na końcu – także kontrolować i nakładać kary.

O tym, jak działa mechanizm typowania do kontroli PIP

Jak działa system, który typuje firmy do kontroli?

System do typowania podmiotów do kontroli od kilku lat z powodzeniem działa już w ZUS i KAS, więc Inspekcja będzie stosowała bardzo podobne rozwiązania, które na podstawie analizy dostępnych nam danych wskażą podmioty w których jest największe prawdopodobieństwo potrzeby kontroli i usunięcia nieprawidłowości. System nie będzie preferował żadnych branż, ani konkretnych podmiotów.

Trzeba jednak pamiętać, że naszą pracę determinują głównie skargi. W zeszłym roku było ich blisko 50 tysięcy, a w nich 80 tysięcy zagadnień skargowych.
W tym roku liczba skarg wzrosła. Związki zawodowe informują, że ludzie wręcz odliczają dni w kalendarzu do 1 stycznia, czekając na nowe prawo o przekształcaniu umów, aby napisać skargę do Państwowej Inspekcji Pracy. Liczymy się z tym, że ta liczba w przyszłym roku będzie jeszcze wyższa.

Ile kontroli planuje PIP?

Planujemy ogółem 50 tys. kontroli z czego 200 kontroli podmiotów, nie umów, w zakresie nowych uprawnień dotyczących przekształcania umów cywilnoprawnych.
Po raz pierwszy będziemy mieli dostęp do analizy ryzyka we współpracy z ZUS i KAS. Na jej podstawie będziemy typować podmioty, w których z największym prawdopodobieństwem dochodzi do nieprawidłowości. ZUS podał, że 93 proc. ich kontroli zakończyło się wykryciem nieprawidłowości.

Dzięki danym z ZUS i KAS nasze kontrole będą więc trafiać tam, gdzie jesteśmy naprawdę potrzebni. Dla uczciwych pracodawców to dobra wiadomość – bo algorytm nie wytypuje ich jako ryzykownych, nie zobaczą więc inspektora. Ministerstwo podało w mediach społecznościowych, że podmiotów zatrudniających wyłącznie na zleceniach jest ponad 150 tysięcy. To spora grupa, choć nie można z góry zakładać, że wszyscy działają niezgodnie z prawem. Każda kontrola będzie podejmowana z rozwagą, a każda decyzja – po głębokim namyśle. Tu nie będzie żadnego automatu. Poza kontrolami mamy też poradnictwo.

W zeszłym roku udzieliliśmy ponad 920 tysięcy porad, w tym pracodawcom prawie 360 tysięcy. Wszystko za darmo. To pokazuje, że zapotrzebowanie społeczne jest olbrzymie. Teraz, po raz pierwszy w historii, do ustawy o Państwowej Inspekcji Pracy, przy okazji wdrożenia dyrektywy o luce płacowej, wpisany zostanie obowiązek współdziałania z pracodawcami, i ich szkolenia. A tylko w tym roku zorganizowaliśmy 60 konferencji, przeszkoliliśmy 168 tysięcy osób.

Czy przedsiębiorca może sam sprawdzić, czy jego umowy są bezpieczne, zanim zapuka inspektor?

Przygotowujemy listę do samokontroli. To ma być narzędzie, które będzie dostępne dla każdego za darmo: dla przedsiębiorców i zleceniobiorców. Jak na razie na liście są 42 pytania, ale trwają konsultacje z organizacjami przedsiębiorców i związkami zawodowymi zasiadającymi w Radzie Dialogu Społecznego. Założenie jest takie, że odpowiedzi na te pytania wskażą czy mamy do czynienia z umową cywilnoprawną, czy z umową o pracę

Co istotne, nie robimy tego „zza biurka”. Zaprosiliśmy organizacje pracodawców i związki zawodowe do konsultacji. W pracach nad listą uczestniczą m.in. Konfederacja Lewiatan i Pracodawcy RP, które przygotowały bardzo rzetelny materiał, zaproponowały modyfikację pytań. Cieszę się z tego, bo nasza lista była wyłącznie propozycją. To element szerokiej dyskusji na temat tego jak powinien wyglądać rynek pracy w Polsce.

O walce z nielegalnym zatrudnieniem

Na co zwrócić szczególną uwagę, jeśli chodzi o reformę PIP?

W projekcie nowelizacji ustawy o PIP przewidziano wprost możliwość wydania decyzji nakazującej ustalenie istnienia stosunku pracy dla osoby, która pracuje na czarno za wynagrodzeniem. Moim zdaniem to najważniejsza zmiana przewidziana w tym projekcie. Wszyscy fiksujemy się na B2B i umowach cywilnoprawnych, a zapominamy, że wreszcie dostaniemy realne narzędzie do walki z pracą na czarno.

Na czym polega to nowe narzędzie w walce z nielegalnym zatrudnieniem?

Ta zmiana nie przebiła się do tej pory medialnie, ale da nam nowe możliwości, kiedy podczas kontroli zetkniemy się z nielegalną pracą. Dziś, w przypadku pracy na czarno czy umów śmieciowych, mamy do dyspozycji tylko wystąpienie. To środek miękki, w którym mówimy: „proszę rozważyć przekształcenie…”. Zwracamy się z prośbą, nie z nakazem. Nowa decyzja oznacza nakaz przekształcenia. A jego niewykonanie może skutkować wszczęciem postępowania wykroczeniowego.

Umowa o pracę a bezpieczeństwo i stabilizacja zatrudnienia

W przyszłym roku rusza kampania „Bezpieczni na etacie”. Panuje jednak przekonanie, że młodzi wolą wyższą stawkę „na rękę” przy zleceniu niż stabilizację. Czy PIP nie uszczęśliwia ich na siłę?

Podczas jednej z debat, gdy powiedziałem, że robimy to dla młodych, przez salę przeszedł szum oburzenia. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że każdy student marzy o zleceniu, bo nie płaci wtedy ani podatku, ani składek i w jego wypadku wypłata brutto równa się netto. Jednak spójrzmy na dzietność w Polsce. Jak planować rodzinę na umowie, którą można rozwiązać z dnia na dzień, bez prawa do urlopu macierzyńskiego? Młodym osobom zdarza się też poważnie zachorować. Szybko wtedy przekonują się, że brak zasiłku z ubezpieczenia w ZUS oznacza brak pieniędzy potrzebnych na utrzymanie w trakcie leczenia.

Także argument, że młodzi chcą zmieniać pracę i nie chcą stabilizacji,
jest nieprawdziwy. Raporty o pokoleniu Z mówią, że 74 proc. chce stabilizacji. Chcą elastyczności – ale w ramach etatu (praca zdalna, zadaniowy czas pracy, ruchomy czas pracy). Kodeks pracy daje te możliwości, tylko mało kto ich używa w praktyce. Umowa o pracę jest bezkonkurencyjna, jeżeli chodzi o stabilizację, która jest potrzebna do założenia rodziny.

A argument czysto finansowy? Student na zleceniu zarabia netto więcej.

To nie do końca prawda. Jeśli zliczymy dodatki, które przysługują na etacie – dodatek za nadgodziny (50 lub 100 proc.), dodatek za pracę w nocy, w niedziele i święta, płatny urlop – to nawet po odliczeniu składek na etacie student może wyjść na plus. Na zleceniu często pracują nawet po 300 godzin miesięcznie, czyli prawie dwa razy więcej niż na etacie, bez dodatków za pracę w nadgodzinach. Czasem nie dostają wynagrodzenia wcale, bo nakładane są na nich kary umowne. Tego na etacie nie
ma. Niestety, nieznajomość kodeksu pracy w naszym społeczeństwie jest olbrzymia.

O czym najczęściej zapominają pracodawcy, jeśli chodzi o przepisy kodeksu pracy?

Powiem szczerze: pierwsze, co nasuwa mi się na myśl, to obowiązek wypłaty wynagrodzeń. W zeszłym roku wydaliśmy środki prawne (nakazy, wystąpienia, polecenia), na kwotę 270 milionów złotych z tytułu niewypłaconych wynagrodzeń. To jest po prostu olbrzymia suma. Rok wcześniej było to 135 milionów, więc ten wzrost jest ogromny. A jeśli mówimy o innych obowiązkach, to na pewno wskazałbym bezpieczeństwo i higienę pracy. Olbrzymim problemem jest również wypłata dodatków za nadgodziny.

Czy ogłoszenie „praca tylko dla studenta” to już dyskryminacja?

Na pewno. Mam wrażenie, że w tle dyskusji o luce płacowej kobiet i mężczyzn, największym problemem w Polsce jest dyskryminacja płacowa ze względu na wiek. To dziś ogromne wyzwanie.

Państwowa Inspekcja Pracy i jej cienka czerwona linia

Czy mając tysiąc pięciuset inspektorów na cały kraj, PIP udźwignie ciężar tych wszystkich reform bez paraliżu urzędu?

To pytanie pada praktycznie codziennie. Faktycznie jest nas zdecydowanie za mało i rzeczywiście boimy się pewnego rodzaju paraliżu wynikającego z natłoku dotychczasowych i nowych zadań. Żeby wykonać powierzone zadania, potrzebujemy więcej etatów. Silna Państwowa Inspekcja Pracy jest w tym kraju niezbędna.

Przecież nasze działania to nic innego jak dbanie o uczciwą konkurencję między przedsiębiorcami na naszym rynku. By uczciwi przedsiębiorcy nie tracili na tym, że ktoś inny obchodzi przepisy i oszczędza kosztem swoich pracowników, by w ten sposób wyciąć konkurencję. Zysk z takich działań jest więc podwójny. Pracownicy są lepiej traktowani, a przedsiębiorcy mogą działać w przewidywalnych warunkach.

Dlatego dokładamy starań, by nasz budżet na przyszły rok był wyższy. Pracodawcy mówią mi wprost: „tracimy motywację do bycia uczciwym, gdy widzimy, że za rogiem ktoś zatrudnia na czarno”. Z naszych statystyk wynika, że co piąta skontrolowana osoba pracowała nielegalnie lub bez potwierdzenia warunków zatrudnienia.

Jakie szanse są na podwyższony budżet?

Jestem optymistą. Wszystko w rękach senatorów, a potem Sejmu.

Czego więc życzy sobie Inspektor na Nowy Rok?

Co roku tego samego: pieniędzy na działanie urzędu, pieniędzy i jeszcze raz pieniędzy.

Rozmawiał Ignacy Zieliński, dziennikarz Biznes Enter

Grafikę otwierającą stworzyła Sandra Zięba

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw