Zdjęcie przedstawia farmę fotowoltaiczną na zielonym polu

Fotowoltaika z gorzkim sukcesem. „Nasz cel jest obecnie poza naszym zasięgiem”

– Osiągnęliśmy nasz cel w zakresie energii słonecznej na 2025 r. Jednak nasz cel na 2030 r. jest obecnie poza naszym zasięgiem – ogłosiła Walburga Hemetsberger, dyrektorka generalna SolarPower Europe. Europejski rynek fotowoltaiki znalazł się w niebezpiecznym paradoksie. Sektor świętuje przedwczesne zwycięstwo, ale jednocześnie po raz pierwszy od dekady mierzy się ze spowolnieniem.

  • Teza. Europejska fotowoltaika stała się ofiarą własnego sukcesu, który doprowadził do nasycenia rynku przy jednoczesnym zaniedbaniu infrastruktury przesyłowej.
  • Dowód. W 2025 r. dynamika nowych przyłączeń PV wyhamowała po raz pierwszy od dekady. Jest to efektem załamania segmentu domowego o połowę oraz niewydolnością sieci przesyłowej.
  • Efekt. Realizacja celu 750 GW mocy słonecznej do 2030 r. jest zagrożona, o ile Unia Europejska nie postawi na magazynowanie energii oraz radykalne uproszczenie procedur administracyjnych.

Unijna moc zainstalowana dobiła do poziomu 406 GW. To jednak koniec dobrych wiadomości, gdyż wszystko wskazuje, że mamy do czynienia ze spowolnieniem. Potwierdzają to dane opublikowane przez SolarPower Europe. Zdaniem analityków, jeśli Europa nie zmodernizuje sieci i nie pobudzi popytu, plany na koniec dekady pozostaną jedynie na papierze.

Dlaczego fotowoltaika przestaje się opłacać?

Szczegółowe dane z najnowszego raportu SolarPower Europe wskazują na głęboką zadyszkę całego sektora. Analizy ekspertów dowodzą, że dynamika nowych przyłączeń wyhamowała pierwszy raz od dziesięciu lat. Główną przyczyną tego stanu rzeczy jest drastyczne schłodzenie nastrojów wśród prosumentów. Segment domowy w ciągu zaledwie 24 miesięcy skurczył się o połowę, ponieważ stabilizacja cen energii na rynkach odebrała ludziom motywację do kosztownych inwestycji we własne źródła prądu.

Równolegle branża wielkoskalowa zderzyła się ze ścianą niewydolnej infrastruktury przesyłowej. Farmy słoneczne odpowiadają już za ponad połowę nowej mocy, ale ich rentowność drastycznie spada przez systemowe zaniedbania. Brak przepustowości sieci sprawia, że w słoneczne dni dochodzi do nadprodukcji energii, której system nie jest w stanie przyjąć. Prowadzi to do zjawiska ujemnych cen prądu: na giełdzie jest go tak dużo, że producenci muszą dopłacać za przywilej wprowadzania go do systemu.

Prognozy wskazują, że bez radykalnych zmian i kosztownych inwestycji rynkowa fotowoltaika nie odbije przed 2027 r. Pułapka ekonomiczna skutecznie mrozi decyzje o nowych projektach, ponieważ nikt nie chce ryzykować inwestycją kapitału w źródło, które w godzinach szczytu generuje straty. Bez postawienia na magazynowanie energii cały dotychczasowy zapał przedsiębiorców zostanie zmarnowany. Modernizacja sieci przesyłowych staje się więc kwestią przetrwania dla całego sektora odnawialnych źródeł energii.

Dlaczego fotowoltaika wychamowała?

Geografia europejskiej fotowoltaiki ulega istotnym przetasowaniom. Wynika to z różnego stopnia dojrzałości rynków krajowych. Niemcy i Hiszpania wciąż utrzymują pozycję liderów, ale dotychczasowi prymusi, jak: Polska, Włochy czy Holandia, odnotowali regres.

Szczególnie spektakularny jest przypadek Holandii. Ten niedawny lider segmentu dachowego osunął się na ósmą lokatę. Spowodowane jest to wycofaniem się państwa z systemów dotacji, które wcześniej budowały potęgę tamtejszego rynku.

W tym samym czasie na mapie kontynentu rozbłysły nowe gwiazdy z regionu Europy Środkowo-Wschodniej. Rumunia i Bułgaria po raz pierwszy przebiły się do ścisłej dziesiątki zestawienia. Państwa te korzystają z dużego głodu inwestycyjnego. Z kolei Francja awansowała na trzecie miejsce podium dzięki silnej orientacji na sektor komercyjny. Takie przesunięcie ciężaru w stronę dużego biznesu okazuje się najskuteczniejszą strategią przetrwania branży fotowoltaicznej.

Polska z kolei stała się ofiarą zbyt gwałtownego przyrostu mikroinstalacji, który nie spotkał się z adekwatną modernizacją sieci. Sukces rynkowy zależy dziś nie od słońca, lecz od sprawności administracji w zarządzaniu przesyłem. Rywalizacja między państwami przenosi się na pole elastyczności. Kluczowym zadaniem rządów jest teraz przekonanie przemysłu do przejścia na własne zasilanie, co pozwoliłoby zdjąć ciężar z przeciążonych sieci publicznych.

Magazynowanie energii a przyszłość i rozwój fotowoltaiki w UE

Bruksela musi przestać obsesyjnie liczyć sumaryczną moc zainstalowanych paneli, a zacząć budować infrastrukturę, która tę moc utrzyma. Kluczem do sukcesu są magazyny energii. Pozwalają one zatrzymać prąd w systemie i wykorzystać go wtedy, gdy słońca nie ma. Raport SolarPower Europe wskazuje, że bez masowego stosowania baterii nadwyżki energii będą demolować rynek hurtowy.

Równie istotne jest radykalne uproszczenie procedur administracyjnych. Walka z biurokracją przypomina dziś starcie z wiatrakami, co skutecznie zniechęca do inwestycji. Kolejki po warunki przyłączeniowe sprawiają, że inwestycje trwają latami. Bez „szybkiej ścieżki” dla projektów OZE Europa nie nadrobi narastających zaległości. Konieczne jest także wzmocnienie łańcuchów dostaw, aby uniezależnić unijną transformację od dominacji dostawców z Azji.

Energia słoneczna generuje już 13 proc. produkcji prądu w Unii Europejskiej, co czyni ją fundamentem dekarbonizacji. W szczytowych momentach czerwca słońce staje się największym pojedynczym źródłem energii w całym bloku. Czy decydenci wykażą się determinacją i sfinansują modernizację infrastruktury? Od tej odpowiedzi zależy, czy obecne spowolnienie nie przerodzi się w trwały regres, który zaprzepaści lata wysiłków na rzecz klimatu.

Kluczowe wnioski dla biznesu i strategie przetrwania transformacji

Obecna sytuacja wymusza na przedsiębiorstwach gruntowną rewizję strategii energetycznych. Firmy planujące inwestycje w OZE powinny skupić się na maksymalizacji autokonsumpcji. Magazyny energii stają się biznesową koniecznością. Pozwalają one unikać ujemnych cen na rynku hurtowym i realnie stabilizują koszty operacyjne przedsiębiorstwa.

Warto również zwrócić uwagę na elastyczność procesów przemysłowych. Przedsiębiorstwa, które potrafią przesuwać najbardziej energochłonne etapy produkcji na godziny południowe, zyskają ogromną przewagę kosztową. Taki model pozwala nie tylko obniżyć rachunki, ale także odciążyć lokalną infrastrukturę. W dobie zapchanych sieci może to stać się kluczowym argumentem w negocjacjach z operatorami systemów dystrybucyjnych o nowe przyłącza. W niestabilnym otoczeniu wygrają ci, którzy potrafią zarządzać wyprodukowaną energią, a nie tylko ją generować.

Ignacy Zieliński, dziennikarz Biznes Enter

Źródło: SolarPower Europe. Zdjęcie otwierające: Derek Sutton / Unsplash.com

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw