
Światowe wydatki na transformację energetyczną muszą wzrosnąć do 4 bln dolarów rocznie, aby osiągnąć cele klimatyczne – wynika z raportu McKinsey „Global Energy Perspective 2025”. Autorzy wskazują na spadek dynamiki rozwoju technologii niskoemisyjnych przy jednoczesnym wzroście zapotrzebowania na moc. Dla biznesu to sygnał, że okres taniej energii z OZE odsuwa się w czasie, co wymusza rewizję strategii zakupowych i inwestycje w efektywność.
- Teza. Globalne nakłady na transformację energetyczną muszą wzrosnąć do 4 bln dolarów rocznie, aby osiągnąć cele klimatyczne. Raport McKinsey wskazuje na spadek dynamiki rozwoju OZE przy jednoczesnym wzroście popytu na moc ze strony centrów danych AI.
- Dowód. Infrastruktura przesyłowa stanowi obecnie najskuteczniejszą barierę dla nowych mocy wytwórczych, szczególnie w Europie i USA. Procedury administracyjne wydłużają budowę linii do kilkunastu lat, co skutkuje rekordową liczbą odmów przyłączenia do sieci. Bez uproszczenia prawa kapitał inwestycyjny pozostanie zamrożony w projektach, których nie można uruchomić.
- Efekt. Paliwa kopalne zachowają rolę w gospodarce dłużej, niż zakładano, ponieważ technologie wodoru i wychwytu węgla rozwijają się wolno. Gaz ziemny pozostaje niezbędny jako stabilizator systemu w okresach niskiej wietrzności i braku nasłonecznienia. Przedsiębiorstwa muszą uwzględnić zmienność cen surowców tradycyjnych oraz rosnące koszty emisji w długoterminowych planach finansowych.
Plan transformacji energetycznej do 2050 r. Spis treści
Za przygotowanie raportu odpowiada zespół analityków McKinsey & Company, znanej na świecie firmy konsultingowej. Autorzy wskazują, że transformacja energetyczna wyhamowała przez czynniki finansowe podnoszące koszt budowy instalacji. Wyższe stopy procentowe zwiększyły wydatki na obsługę kapitału. Zjawisko to uderzyło najmocniej w projekty morskiej energetyki wiatrowej w Europie i USA. Jednocześnie inflacja cen komponentów obniżyła rentowność inwestycji, zmuszając deweloperów do rewizji planów biznesowych.
Ekonomiczne bariery wzrostu sektora OZE
Problem pogłębia infrastruktura przesyłowa, która stanowi obecnie najskuteczniejszą barierę dla nowych mocy, szczególnie na rynkach rozwiniętych. Wiele państw Unii Europejskiej oraz Ameryki Północnej zmaga się z procedurami wydłużającymi budowę linii do kilkunastu lat. Skutkiem tych zatorów jest rekordowa liczba odmów przyłączeń do sieci, co mrozi kapitał inwestorów gotowych do startu. Podaż zielonej energii przestaje nadążać za potrzebami rynku, mimo rosnącej liczby deklaracji klimatycznych firm.
Bez uproszczenia prawa nakłady na wytwarzanie pozostaną zamrożone w projektach, których nie można uruchomić. Sytuacja ta staje się przewagą konkurencyjną Chin, które, często ignorując koszty społeczne i środowiskowe, oferują krótką ścieżkę biurokratyczną i szybkie tempo budowy infrastruktury. Kraje zachodnie, chcąc utrzymać tempo zmian, muszą radykalnie przyspieszyć wydawanie pozwoleń. Stabilne otoczenie regulacyjne to warunek konieczny, aby uniknąć dalszej ucieczki kapitału do regionów o mniejszych barierach administracyjnych.
Elektryfikacja i nowe źródła popytu na moc
Niedobór nowych mocy z OZE zderza się z gwałtownym wzrostem zapotrzebowania na prąd, szczególnie w gospodarkach wschodzących Azji i Afryki. Do 2050 r. globalny udział elektryczności w zużyciu końcowym wyniesie od 29 do 51 proc. Głównym motorem zmian jest transport drogowy oraz przemysł ciężki, który zamienia piece gazowe na piece elektryczne. Proces ten wymaga jednak stabilności zasilania, której nie dają same źródła zależne od pogody bez wsparcia technologii magazynowania.
Wyzwanie to dotyczy również państw wysoko rozwiniętych, gdzie systemy obciążają centra danych obsługujące sztuczną inteligencję (AI). Obiekty te potrzebują stałej mocy rzędu setek megawatów, co przy braku nowych przyłączy wymusza inwestycje w technologie stabilizujące: atom, konwencjonalną energetykę oraz wielkoskalowe magazyny energii.
Bezpieczeństwo energetyczne zależy dziś od zdolności do bilansowania systemu, czyli wyrównywania w czasie rzeczywistym różnic między produkcją prądu a jego zużyciem. W dobie deficytu mocy modernizacja sieci staje się najcenniejszym elementem strategii bezpieczeństwa biznesu. Inteligentne systemy zarządzania popytem (DSR) pozwalają optymalizować wydajność sieci poprzez przesuwanie zużycia prądu na godziny mniejszego obciążenia.
Przedsiębiorstwa, które dostosują procesy do aktualnej dostępności energii, zyskują najatrakcyjniejsze warunki finansowe. Według McKinsey cyfryzacja energetyki przestaje być wyborem, a staje się warunkiem przetrwania na konkurencyjnym rynku globalnym.
Stabilizacja systemu i przyszłość paliw kopalnych
Konieczność bilansowania niestabilnych źródeł OZE sprawia, że gaz ziemny i węgiel pozostaną w użyciu dłużej, niż wskazywały prognozy. Zjawisko to jest widoczne zwłaszcza w Europie, gdzie gaz dostarcza moc w okresach niskiej wietrzności (tzw. dunkelflaute). Inwestycje w infrastrukturę gazową muszą jednak zakładać jej przyszłą konwersję na transport wodoru.
Zdaniem analityków McKinsey brak elastyczności w projektach grozi utratą wartości aktywów (tzw. stranded assets) w miarę zaostrzania norm emisyjnych. Równolegle przemysł musi wdrażać technologie CCUS (wychwyt i składowanie dwutlenku węgla), szczególnie w regionach o dużym udziale hutnictwa i produkcji cementu. Rozwiązania te są niezbędne, aby huty mogły kontynuować produkcję przy ograniczonych emisjach.
Kapitał na ich rozwój płynie jednak wolno przez brak jasnych regulacji prawnych, co dotyczy głównie rynków europejskich. Przemysł energochłonny musi przygotować się na długi okres wysokich kosztów emisji CO2, co czyni strategię wyczekiwania na gotowe technologie ryzykowną. Wyścig o pozycję lidera w gospodarce przyszłości wygrają regiony, które najszybciej stworzą synergię między produkcją zielonych paliw a potrzebami lokalnego przemysłu.
Ignacy Zieliński, dziennikarz Biznes Enter
Źródło: McKinsey. Zdjęcie otwierające: Sreekanth Ravi/ pexels.com
Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.